Po długiej przerwie, niestety niezależnej ode mnie, w końcu kolejny przepis. To już ostatni gwizdek na pieczenie pierniczków, aby zdążyły zmięknąć i żeby nasi goście nie połamali sobie zębów przy wigilijnym stole. W tym roku wykorzystałam 3 przepisy na domowe pierniczki, jednak dodam tylko 2 z nich, te, które uważam za lepsze. Poniżej przepis pochodzący z zeszytu mojej mamy. Są to tradycyjne pierniki, ścisłe w konsystencji o dość intensywnym, korzennym aromacie. Bardzo ładnie rosną i trzymają kształt, więc idealnie nadają się do wykrawania różnych kształtów. Ponadto zamknięte w szczelnym pojemniku długo utrzymują swoją świeżość, więc jeszcze na wiele dni po świętach będziemy mogli cieszyć się ich smakiem.
Składniki:
5 łyżek cukru
3 łyżki gorącej wody
2/3 szkl. miodu
paczka przypraw do piernika
2,5 szkl. mąki
łyżeczka sody
2 łyżki masła lub margaryny
1-2 jajka (duże -1, małe - 2)
Cukier wsypujemy na patelnię, ustawiamy na średnim ogniu i czekamy, aż się skarmelizuje. Jeśli widzimy, że robi to nierównomiernie, możemy od czasu do czasu delikatnie potrząsnąć patelnią, jednak unikamy mieszania! Gdy cukier się stopi dodajemy do niego gorącą wodę, rozpuszczony, również gorący miód (możemy go podgrzać np. w mikrofali) i przyprawy. Wszystko dokładnie mieszamy i chwilę gotujemy.
Do miski przesiewamy mąkę, dodajemy posiekane masło, jajko i rozpuszczoną w małej ilości sodę. Wlewamy zawartość patelni. Wszystko dokładnie wyrabiamy na gładkie ciasto, uważając, aby się nie oparzyć.
Ciasto dzielimy na 2 części, każdą z nich zawijamy w folię spożywczą i wkładamy na minimum 2 - 3 godziny do lodówki. Jeśli nam się spieszy możemy włożyć do zamrażalnika, tylko musimy pilnować, aby za bardzo nie stwardniało. Ciasto możemy przygotować również dzień wcześniej i włożyć do lodówki na całą noc.
Po wyjęciu wałkujemy na około 2-3 mm grubości i wykrawamy dowolne kształty. Pieczemy w 180 stopniach około 8-10 minut.
Ważne jest, aby ułożone na blaszce wykrojone kształty były mniej więcej tej samej wielkości, wówczas wszystkie równomiernie się upieką. Po ostudzeniu dekorujemy lukrem lub glazurą czekoladową.
Lepiej włożyć chociaż na chwilę. Ale jeśli uda się zrobić je takiej konsystencji aby dała się rozwalkować i nie kleila się do blatu i walka to etap chłodzenia możemy pominąć :-)
Niestety jest to dość trudne do uniknięcia, dodana woda i miód muszą być bardzo gorące, masę należy mocno mieszać przy dolewaniu, a potem mieszając podgrzewać tak długo, aż to co się przyklei ponownie się rozpuściło (uważając przy tym, żeby wszystkiego nie przypalić).
Czy trzeba koniecznie wkładać masę do lodówki
OdpowiedzUsuńLepiej włożyć chociaż na chwilę. Ale jeśli uda się zrobić je takiej konsystencji aby dała się rozwalkować i nie kleila się do blatu i walka to etap chłodzenia możemy pominąć :-)
OdpowiedzUsuńCzy po upieczemiu będą twardę
OdpowiedzUsuńTrochę tak, ale mocniej stwardnieja dopiero nastepnego dnia. Można krócej trzymac w piekarniku to będą bardziej miekkie.
UsuńCo zrobić aby się masa nie przyleciał do patelni
UsuńNiestety jest to dość trudne do uniknięcia, dodana woda i miód muszą być bardzo gorące, masę należy mocno mieszać przy dolewaniu, a potem mieszając podgrzewać tak długo, aż to co się przyklei ponownie się rozpuściło (uważając przy tym, żeby wszystkiego nie przypalić).
UsuńSą super !!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń